Mloda Mamma

Mloda Mamma

piątek, 4 kwietnia 2014

wielkie rozczarowanie czyli pierwsza wizyta u lekarza na NFZ ....

No i stało się.
Byłam dzisiaj z fasolką na USG w ośrodku zdrowia. W końcu płacę składki więc takowy lekarz na NFZ mi się należy. Chodziłam wcześniej do pani doktor i po prawie 2,5 godzinie czekania na poczekalni otwarły się drzwi do gabinetu i usłyszałam długo wyczekiwane swoje nazwisko.
Po wejściu pani doktor zapytała czy się załatwiałam i mam pusty pęcherz. Powiedziałam że byłam jakieś 40 minut temu w toalecie więc raczej tam mi się nic nie uzbierało bo też nie czułam takiej potrzeby. Lecz pani doktor bardzo uparta kazała mi iść po raz kolejny do toalety. Oczywiście to nic nie dało bo cisnęłam cisnęłam i nic ani kropla się nie pojawiła więc wróciłam do gabinetu. Oczywiście było badanie a potem usg. Sprzęt nie najlepszej jakości - ale był :) . Po wstaniu z łóżka pani doktor szybko pokazała fasolkę i powiedziała ze to moja 9 tygodniowa ciąża po czym kazała się ubrać. Chciałam skserować zdjęcie bo nie dostałam wydruku a pani doktor zabroniła i powiedziała że za niecałe 3 tygodnie będę mieć badania prenatalne i tam dostane. Nieważne że chciała bym się pochwalić w domu i mojemu J. Dla lekarki było to kolejne rutynowe usg i wypisanie skierowań. Dla młodej i nie tylko bo dla każdej kobiety ( tym bardziej że to pierwsza ciąża) ta chwila powinna być wyjątkowa a tu psikus bo było zupełnie inaczej .. Mam porównanie bo byłam niedawno na USG ale prywatnie gdzie owszem zapłaciłam 120zł ale dostałam wydruk i maluszek miał zrobione pomiary i moja macica również a nawet dostałam dwa różne zdjęcia którymi mogłam się pochwalić. Teraz mam poważny dylemat bo wizyty diametralnie się różniły- fizycznie i psychicznie. Mam niedoczynność tarczycy więc podejrzewam częstsze wizyty co w prywatnym gabinecie wiąże się z kosztami . Już nie tyle samo USG ale dodatkowe badania za które trzeba płacić i to jak czytam na forach dość sporo. I nasuwa się pytanie czy kontynuować dalej wizyty u niemiłej pani doktor czy chodzić prywatnie. Bo nie wiem jak lekarz prywatny patrzy na takie pacjentki które chodzą tylko na samo USG. Mam też obawy o tarczyce bo wizytę mam za 12 dni a teraz te chwile są ważne dla maleństwa i nie wiem czy nie podnieść sobie dawki hormonów ale z drugiej strony nie chcę na własną ręke nic sama robić. Mogę zaszkodzić ale i pomóc. Tego się nie przewidzi. Czemu mama ma tyle dylematów... a to dopiero początek.

4 komentarze:

  1. płaciłaś 120zł u dr. R? Za co tyle? ja nigdy tyle nie płaciłam ;)

    No własnie.. dlatego ja chodziłam prywatnie.
    Nie znałam żadnego dobrego ginekologa na nfz...
    Jest to koszt, więc musisz to przemyśleć..
    Wizyta średnio 80-100zł plus wszystkie płatne badania.


    Zależy od Twojej sytuacji finansowej...;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tyle zapłaciłam ,. może ceny się podniosły w tym roku ? jutro do niego idę wiec zobaczę ile tym razem weźmie :) zastanawiam się czy oficjalnie mu powiedzieć że chcę chodzić do niego ale na kase też chodzić będę bo wiadomo- wszystko się wiąże z kosztami .. może zrozumie :) chociaż nie wiem czy nie przyjmuje gdzieś na NFZ ? miałam robione usg i "przegląd "na fotelu :)

      Usuń
  2. Trzymam kciuki. Ja nie mieszkam w Polsce wiec nie doradze w sprawie prywatne wizyty vs NFZ. Ale jesli do endokrynologa chodzic prywatnie to mozesz zadzwonic i on ci powie czy podniesc dawke leku czy nie. Przewaznie podnosza,

    Kciukasy za nudna ciaze i strasznie ci zazdroszcze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie nie chodzę prywatnie do endokrynologa ale jutro jadę zapytać- może uda mi się wcisnąć w kolejkę i zapytać co mam robić bo może przyjmie mnie szybciej . Na pewno ludzie z poczekalni mnie zwyzywają :) niby wizytę mam za 10 dni ale każdy dzień jest ważny dla fasolki :)
      chciała bym żeby była nudna ale przy problemach z tarczycą wiele się może zdarzyć dlatego że tak powiem nie napalam się póki fasolka dobrze się nie zagnieździ :( chociaż wiadomo że jestem dobrej myśli.

      Usuń