Mloda Mamma

Mloda Mamma

środa, 3 grudnia 2014

jestem już na świecie i nie daje mamie spac

Witajcie kochane.
Długo się zbierałam do napisana tego postu i podejrzewam, że będę pisała go z przerwami :)
A mianowicie 11.11.2014 poszłam do szpitala bo tak lekarka kazała mi się zgłosić bo już byłam że tak powiem przeterminowana :) po cichu liczyłam na to, że jednak odeślą mnie do domku i będę spokojnie czekać aż moja córcia zechce wyjść na świat. Nie lubię szpitali więc jak mój mnie zostawił na sali już na oddziale patologii ciąży tak od razu zalałam się łzami :) oczywiście to był traumatyczny dzień bo i było pobieranie krwi, próba na B1 ( + późniejszy zastrzyk ) i niestety wkłuto mi wenflon - którego się panicznie bałam. Wiem wiem... to pikuś w porównaniu z samym porodem ale że żyję chwilą tak na tamten moment to było dla mnie traumatycznym przeżyciem :). Oczywiście cały czas w głowie miałam " to wszystko dla mojej córci"
Sam pobyt w szpitalu na patologii ciąży upłynął powoli i niestety nie mogłam spać. Od 5:30 co chwila ktoś wchodził a to po odczyt temperatury, ciśnienie , sprzątaczki, sprawdzenie serduszka jak bije itd itp.... dobrze, że dziewczyny były fajne na sali i że codziennie mój J przyjeżdzał do mnie . Bez niego ciężko zniosła bym to leżenie ...
12.11 miałam pierwsze wywołanie. Oczywiście lewatywa - chyba nie zdążyła dotrzeć tam gdzie powinna :D i od 7:30 byłam z moim na sali porodowej - gdyby nie napis na drzwiach nie wiedziała bym że to porodówka :D na szczęście zdążyłam zjeść śniadanie i zupe na obiad. Po kroplówce oksytocyny miałam nasilone bóle ale nie było postępów więc odesłali mnie po 17 na patologie. Dzień musiałam odczekać i tak 14.11 znowu mnie wzięli na prowokacje - koszmarnie to brzmi. No ale moja niunia nadal nie chciała wyjść. Tylko się nasłuchałam jak dziewczyny krzyczą i oczywiście co urodziły i było slychać płacz maleństwa tak i ja płakałam jak głupia :D no ale miałam niezbyt miłą położną więc ucieszyłam się, że znowu oksytocyna nic nie dała.. Na szczęście przyszła moja lekarka i zadecydowała o cesarce na drugi dzień o ile nic się nie rozkręci do tego czasu. Znowu głodowałam na marne ... Ale nie rozumiem bo jak kobieta ciężarna ma mieć siły przeć jak nie pozwalają jej nic zjeść............. ????? Nie muszę mówić, że jak wróciłam na patologie to rzuciłam się na jedzenie jak wygłodniały zwierz.
No i nastał ten długo wyczekiwany dzień ... 15.11.2014
Przyszła na świat moja córcia o godzinie 11:03 <3
W kolejnym poście będzie o cesarce i samopoczuciu po .....

A teraz mogę pochwalić się moją 4 kilogramową " kruszynką" :) i moim największym szczęściem <3




3 komentarze: